Obywatel Yuby. Część 3.

Le Nowe kolano

Wyjazdy na tor były nauką. Nigdy się z nikim nie ścigał.
– Jak się jeździ z innymi ludźmi po torze, to wiadomo, zawsze jakaś rywalizacja jest. Ale odbywa się to na poziomie czysto podwórkowym.

yuby 3

O prawdziwym ściganiu po raz pierwszy pomyślał w 2012 roku. Wtedy do gry wchodziła niskobudżetowa klasa Motoyoungtimer.

We wrześniu życie zweryfikowało jego plany i na jakiś czas musiał zapomnieć o motocyklach. Nabawił się poważnej kontuzji kolana, które i tak nie było w najlepszym stanie. Upadki na motocyklu i na desce snowboardowej zrobiły swoje. Pewnego dnia spadł ze schodów goniąc za synem. Uderzył kolanem o schodek i do reszty zerwał więzadło, które oderwało się, zniszczyło drugie więzadło, uszkodziło staw kolanowy. Musiał zdecydować się na wstawienie implantów więzadeł, stawu kolanowego i wbudowania dwóch śrub w piszczel. Zabieg, który wydawał się delikatny, okazał się siedmiogodzinną operacją.

Najpierw leżał przez miesiąc w szpitalu. Potem został wysłany do słynnego Ciechocinka, gdzie po raz pierwszy stanął na nogi w basenie solankowym. Przeszedł się w nim podpierając się kulą. Na motocykl wsiadł w maju, choć lekarz nie do końca był z tego zadowolony.
Jazda na motocyklu nie szła mu tak dobrze, jak kiedyś. Zamiast myśleć o tym, co dzieje się na drodze, on myślał o nodze i groźbie upadku. W 2013 roku zaliczył jedną wywrotkę. Upadł oczywiście na operowaną nogę. Na szczęście noga była tylko lekko stłuczona. Chwila przerwy w jeździe. Intensywna rehabilitacja. Wskoczył na konia, choć wiedział, że sezon 2013 już się dla niego skończył.

W powrocie do zdrowia pomagali znajomi, ale przede wszystkim żona.
– Po operacji wszystko kręciło się wokół chorej nogi, teraz rehabilitacja jest nieodłączną częścią naszego życia.
Mariusz do tej pory chodzi na rehabilitacje. W tygodniu ma tylko jeden dzień odpoczynku. Przez resztę dni – ćwiczenia. Po dwa razy dziennie. Przez godzinę lub półtorej.
– W tym momencie moja noga jest sprawna w 70 – 80 procentach, choć przed operacją lekarze wróżyli, że kolano będzie jak nowe.
O bieganiu, grze w piłkę, jeździe na snowboardzie musiał zapomnieć. Może jeździć na rowerze i pływać, ale tylko kraulem.
– Motocyklem też nie powinienem jeździć, ale lekarz powiedział, że wszystkiego nie może mi zabronić. Umówiliśmy się, że robię to na własną odpowiedzialność.

Przepis na realizację marzeń

Po rehabilitacji i masie pracy włożonej w powrót do formy wizja ścigania się na motocyklu mogła stać się rzeczywistością. Mariusz jednak stracił pracę i trwał w zawieszeniu. Nie był to łatwy czas. Okazało sie, że z pomocą ludzi wszystko jest możliwe. Poznał Tomka Pierzchalskiego z Pin Up Studio, który pomógł mu zarówno prywatnie, jak i sportowo. To on był najlepszym motywatorem do działania.
Po roku znajomości, zapytał, czy Tomek i jego wspólnicy mogą mu pomóc w startach w klasie Motoyoungtimer. Panowie to przedyskutowali, przekalkulowali i wyrazili zgodę. Przydzielili budżet. Udało się kupić motocykl – Suzuki GSXR 750 z 1997 roku.

– Regulamin wyścigów określa rocznik motocykli na Motoyoungtimer Cup na sezon 2013. Mogą w nim wziąć udział modele produkowane do 2003 roku.

Teraz skupi się tylko i wyłącznie na torze Poznań, bo tam będą się odbywały zawody Motoyoungtimer Cup.
– Chcę się wjeździć w ten tor tak, jak się wjeżdżałem w tory kartingowe. Przełamać lęki, które się czasem pojawiają i jeździć. Nie chciałbym, żeby tor mnie zaskoczył podczas wyścigów.
Udział w wyścigach traktuje jako nowy etap w swoim motocyklowaniu. Trochę jako zabawę, a trochę jako walkę z samym sobą. Nie chce spocząć na laurach i resztę życia spędzić na hamaku. Chce spróbować czegoś nowego, zobaczyć czy jest w stanie jeszcze mocniej wkręcić się w motocykle.

 

____________

Powyższy tekst to trzecia część podzielonej na cztery odcinki całości.
Mariusz “Yuby” Palichleb w 2014 roku wystartuje w Motoyoungtimer Cup w barwach Pin-Up Racing Team. Wydawnictwo Buk Rower jest patronem medialnym zawodnika. Inni patroni medialni to: Motoyoungtimer.pl, Forum Motocyklistów, Autokult.pl oraz Kulikowsko – Motocyklowa Szkoła Tomasza Kulika.

 

Powiązane teksty:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń do góry